wtorek, 9 października 2012

Rozdział 26



                                                                                   *Oczami Amelii* 
Tego dnia mój budzik zadzwonił już o 8.Postanowiłam rano wyjść na miasto i jeszcze raz,na spokojnie to wszystko sobie poukładać..zresztą atmosfera panująca teraz w domu wcale mi się nie udzielała.Wczoraj wieczorem,podczas oglądania filmu wydawało mi się że wszyscy krzywo na mnie patrzą,jakbym zrobiła coś złego.Może to tylko moje wyobrażenia ale przez to co zaszło miedzy mną a Niallem odechciewało mi się siedzieć w towarzystwie chłopców.

Po wygramoleniu się z łóżka od razu udałam się pod prysznic który jako-tako postawił mnie na nogi. Przeczesałam włosy i związałam je w wysokiego kucyka już bez suszenia bo nie chciałam nikogo obudzić.Ubrałam luźną szarą bokserkę z różowymi napisami którą wsadziłam w dżinsowe szorty,kilka bransoletek i czarne vansy. Nałożyłam błyszczyk, wytuszowałam rzęsy i po upewnieniu się że wyglądam w miarę normalne opuściłam łazienkę. Z pokoju zgarnęłam moją małą,skórzaną torebkę do której wsadziłam portmonetkę oraz telefon i pospiesznie wyszłam z domu.Nie wiedziałam dokąd się udać więc postanowiłam iść po prostu przed sebię z nadzieją że znajdę jakieś odpowiednie miejsce w którym odpocznę od tego wszystkiego  Mimo że dochodziła dopiero 9 panował niesamowity upał a plaża brzegiem której się przechadzałam wypełniona była ludźmi.Po kilkunastominutowej wędrówce dostrzegłam w oddali małą,wyglądającą na opuszczoną knajpkę
-to jest to-pomyślałam uśmiechając się do siebie i żwawym krokiem udałam się w stronę budynku.
Restauracja urządzona była w klasycznym,morskim stylu.Podłoga,ściany jak i stoliki znajdujące się wewnątrz wykonane były z drewna.Po prawo, patrząc od drzwi znajdowała się lada od której odchodził długi blat zaś na ścianach można było zauważyć obrazy z morskimi krajobrazami  Lokal był praktycznie pusty co bardzo mnie ucieszyło, potrzebowałam teraz trochę samotnośći. Zajęłam miejsce w rogu sali przy samym oknie i już po chwili pojawiła się obok mnie starsz,pulchna rudowłosa kobieta która jak się domyśliłam była kelnerką.
-Co podać?-zapytała wyjmując z kieszeni swojego fartuszka notes i długopis
-Hm..zdam się na panią-uśmiechnęłam się kładąc na stół torebkę-chciałabym coś zimnego,najlepiej jakiś deser-dodałam żeby przypadkiem nie podała mi szczawiowej czy innego ohydztwa
-Polecam specjał szefa kuchni, deser truskawkowo-limonkowy z polewą wiśniową-powiedziała tonem,jakby danie o którym mówiła było niemalże 7 cudem świata
-brzmi nieźle-uśmiechnęłam się na samą myśl o tym "specjale"
-w takim razie proszę poczekać 10 minut-powiedziała kobieta po czym zanotowała zamówienie w notesie i zniknęła mi z oczu.
Podczas oczekiwania na posiłek przyglądałam się krajobrazowi rozciągającemu za oknem i rozmyślałam o Chrisie,można powiedzieć że własnie rozpoczynałam nowy rozdział w życiu.Jednak żeby coś zacząć trzeba najpierw zakończyć to na dobre - pomyślałam po czym wyjęłam z torebki mojego iphona. Wybrałam folder ze zdjęciami i kolejno zaznaczałam wszystkie przedstawiające Chrisa i mnie, nie chcę żeby cokolwiek mi o nim przypominało.Równo z usunięciem fotografii kelnerka przyniosła mi deser,podziękowałam jej grzecznie i zaczęłam konsumpcje.Opróżnienie pucharka z przysmakiem zajęło mi dziwnie dużo czasu, co chwilę albo przerywałam żeby nad czymś się zastanowić albo bawiłam się lodami robiąc z nich jedną wielką papkę.Mijało już może 20 minut odkąd siedziałam w knajpie gdy usłyszałam głośne krzyki dochodzące od strony drzwi frontowych
-To co zawsze kochana!-wydarł się umięśniony szatyn,wchodząc do środka a razem z nim kilku kolesi.Przyglądałam się każdemu z osobna i..zaraz,tak!jednym z nim był chłopak którego poznałam ostatni na plaży, Mark czy jak mu tam. Szybko zaczęłam udawać że szukam czegoś w telefonie, i przykryłam twarz włosami jak tylko dałam rade żeby ów chłopak mnie nie rozpoznał.Oczywiście, mój genialny plan się nie powiódł i po chwili poczułam że ktoś szturcha moje ramie
-Amelia,jeśli się nie myle?-bardziej oznajmił niż zapytał znany mi już głos
-Yhym-mruknęłam wymusiwszy uśmiech spoglądając na chłopaka i zgraje stojącą za nim
-Co za zbieg okoliczności,myślałem że już się nie spotkamy-oznajmił uradowany bez pytania dosiadając się do mnie-Poznajcie Amcie,moją znajomą-przedstawił mnie, jeżeli w ogóle można to tak nazwać..AMCIE?!coś mu się chyba pomyliło..
-siema,siema-przywitało się ze mną kolejno 4 osiłków wyglądających na dość prostackich
-hej-powiedziałam podając każdemu dłoń
-niezłą lale sobie znalazłeś stary!-krzyknął jeden z nich prostacko zaglądając mi w dekolt  myślałam że zaraz nie wytrzymam i przywalę mu w tę opaloną,głupkowatą mordę!
-myślałem ze już się nie spotkamy ale najwyraźniej los chce nas złączyć-zaśmiał się ze swojego suchara uwodzicielsko do mnie uśmiechając, zupełnie jakby nie słyszał pustego tekstu swojego kumpla
-ta..najwyraźniej-mruknęłam zażenowana,ostatnim razem wydawał się bardziej interesujący 
-opowiadaj, co tam u ciebie?jak długo jeszcze zostajesz?-wypytywał nie zwracając uwagi na pozostałych którzy patrzyli na mnie jak na kawał mięsa  
-właściwie to zaraz wyjeżdżam i muszę się zbierać,przykro mi-skłamałam wrzucając do torebki telefon i wstajac z miejsca-miło było znowu cię spotkać-powiedziałam z udawanym uśmiechem i czym prędzej udałam się w stronę drzwi.
-ale jak to?!-krzyknął jednak udałam ze tego nie słyszę .Zdecydowanie mam dosyć mężczyzn,przynajmniej teraz.Opuściwszy lokal ponownie udałam się przed siebie, nie spieszyło mi się do domu a w szczególności do Nialla który chyba podzielił się ze wszystkimi naszą kłótnią  Westchnęłam na samą myśl o tym, to niewiarygodne jak Chris namieszał w moim życiu, przez niego pokłóciłam się z najlepszym przyjacielem.Szkoda ze wcześniej nie dostrzegłam jakim jest dupkiem.
Po pół godzinie spaceru ktoś przypomniał sobie o moim istnieniu bo z wnętrza torebki usłyszałam dziwięk mojego telefonu.Wyciągnęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz-Mama.Odebrałam.
-Kochanie gdzie jesteś?-usłyszałam poddenerwowany głos rodzicielki, ostatnio stała się mniej nadopiekuńcza ale nadal musiała wszystko kontrolować
-Na spacerze mamo,na spacerze-oznajmiłam przewracając oczami
-mogłaś powiedzieć że gdzieś wychodzisz czy cokolwiek..-westchnęła-zresztą nie ważne, wracaj szybko bo urządzamy ognisko i przyda się twoja pomoc-powiedziała
-super-westchnęłam-zaraz będę się zbierać
-dobrze,czekamy-usłyszałam głos Mamy a po chwili dźwięk oznaczający ze się rozłączyła  cudownie,ognisko..tego mi brakowało.Wrzuciłam telefon do torebki i zawróciłam w stronę domu
*20 min później*
W domu przywitała mnie cisza, ani w kuchni, ani w salonie nie zastałam żywej duszy...najwyraźniej wszyscy byli w ogrodzie przygotowując dzisiejsze ognisko.Nalałam sobie szklankę zimnej wody i walnęłam się na kanapie w salonie
-Nareszcie jesteś!-usłyszałam krzyk przez który nieomal oplułam się napojem
-Alex idiotko!chcesz żebym umarła?-wydarłam się równie głośno
-przepraszam, ale czekaliśmy na ciebie chyba trzy godziny!-zaśmiała się kuśtykając w stronę kanapy
-ciekawe kto-mruknęłam po czym ugryzłam się w język, niepotrzebnie robię z siebie "ofiarę"
-Jak to kto?Ja,Harry,Liam,Louis-zaczęła wyliczać na palcach
-dobrze,dobrze rozumiem-przerwałam jej - podobno dzisiaj robimy ognisko?-zmieniłam temat
-tak, to pomysł Lou i Zayna - powiedziała entuzjastycznie - zapowiada się świetnie, matka chyba się nawróciła bo pozwoliła nam pić - oznajmiła klaszcząc w dłonie  
-woow-zdziwiłam się
-no najwyższa pora-zaśmiała się Alex-a teraz chodźmy do reszty,chłopcy chcą żebyś jechała z nimi po prowiant-znacząco poruszyła brwiami,już wiedziałam o jaki PROWIANT chodzi.
Udałyśmy się na zewnątrz gdzie znajdowała się reszta "ekipy".Liam i Zayn przygotowali miejsce na ognisko zaś pozostali tradycyjnie ganiali się obsypując piachem , jedynie Niall siedział jakiś przygaszony na krześle przyglądając się wszystkiemu.Czyżby był taki przez naszą kłotnie?Nie..to raczej nie możliwe, pewnie ma to gdzieś tylko zwyczajnie nie chce mu się ruszyć tyłka.
Niedługo po naszym przyjściu wraz z Harrym i Lou udaliśmy się do pobliskiego hiper-marketu gdzie zakupiliśmy jedzenie i niezliczone ilości alkoholu w skład których wchodziły nie tylko piwa ale i mocniejsze trunki.Obładowani torbami wróciliśmy do domu i równo o 18 rozpoczęliśmy ognisko.
Po kilku piwach atmosfera znacznie się polepszyła, tak jak myślałam..chyba tylko wydawało mi się ze chłopcy są na mnie źli,jedynie Niall odnosił się do mnie z dystansem co było zrozumiałe.Z resztą zespołu normalnie gadałam i odwalałam głupoty. Zauważyłam też że matka przychylniej patrzy na związek Harrego i Alex, właściwie traktuje to już zupełnie normalnie.Wieczór zapowiadał się naprawdę pozytywnie..
-robi się zimniej wiec czas na coś co nas rozgrzeje-oznajmił po jakimś czasie lekko podpity Zayn wznosząc do góry butelkę czystej
- oo nie, nie chce na to patrzeć - jęknęła moja mama - zbieram się do domu, mam nadzieje że będziecie nad sobą panować dziewczyny-westchnęła zrezygnowana i opuściła towarzystwo
-nareszcie-zachichotała moja siostra  - jestem za ! -krzyknęła po czym przybiła piątkę z Zaynem i zaczęła odwalać taniec szczęścia
-pijaki-skwitowałam z rozbawieniem na co  tylko wzruszyli ramionami i otworzyli butelkę.
Pierwsza kolejka,druga,trzecia..czas biegł nieubłaganie a w raz z nim kolejne flaszki.
Tak jak przypuszczałam pierwszy poległ Zayn którego wspólnymi siłami Liam i Harry zanieśli na kanapę do salonu, muszę przyznać ze miałam z niego niezły ubaw.Najpierw biegł dookoła oginska mówiąc że "odprawia indiański rytuał przywołania deszczu" klaszcząc przy tym w dłonie i podśpiewując niezrozumiałe dla nikogo piosenki, potem walnął się na piasku chcąc policzyć wszystkie gwiazdy jednak stwierdził ze to nudne i zaczął opisywać wymyśloną przez siebe historie o "kobiecie z jedną piersią".W końcu po jakiejś pół godzinie gadania tak naprawdę do siebie bo nikt go nie słuchał zasnął na ziemi. Pomnie juz fakt że gdy chłopcy nieśli go do domu, "przez przypadek" wypadł im z rąk i wylądował na trawie,cóż..skoro się nie obudził to chyba nic nie poczuł.Kolejni towarzystwo opuścili Alex i Harry ale to chyba wiadome w jakich celach, przynajmniej tak mi się wydaje.Gdy przy ognisku zostałam jedynie ja, Liam, Louis i Niall atmosfera trochę zesztywniała.Lou upił sie na smutno i jedynie co robił to wpatrywał się w tańczący przed nami ogień a Liam z Horanem dyskutowali między sobą na tematy o których nie miałam pojęcia(trasa itp).Siedziałam więc jak debil popijając kolejne drinki skomponowane z wódki i coli.Pamiętam że w pewnym momencie do Daddiego zadzwonił telefon, to było chyba coś poważnego bo mimo ze chłopak od nas doszedł dało się usłyszeć jego zdenerwowany głos.Dziwnym tarfem Lou też się gdzieś ulotnił sprawiając że zostałam sama z Niallem. Nastała niezręczna cisza, uznałam że to idealna pora aby wszystko sobie z nim wyjaśnić.
-Słuchaj Niall, chciałam cię przeprosić-zaczęłam starając się mówić najwyraźniej jak tylko mogę wiem że źle się zachowałam,ogólnie strasznie mi głupio przez to co zrobiłam i jak cię potraktowałam-powiedziałam spuszczając wzrok-jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym, nie chce niszczyć naszej przyjaźni...
-rozumiem Cię, to ja nie powinienem się wtrącać to twoje życie-przerwał mi bez większego przekonania w głosie
-nie,nie,nie,nie!-zaczęłam wymachiwać rękoma po czym wstałam z miejsca-nie mów tak! to ja, wszystko ja,tylko ja!-język totalnie mi się plątał ale nie chciałam żeby Niall się za cokolwiek obwiniał -  jesteś moim przyjacielem rozumiesz?! najlepsiejejeszym przyjacielem jakiego mogłabym sobie wymarzyć!to ja zachowałam się jak idiotka-stanowczo oznajmiłam robiąc krok w jego stronę, niestety...alkohol który wcześniej wypiłam wyraźnie dał o sobie znać bo zachwiałam się i nieomal wywróciłam się prosto do ogniska.Gdyby nie Niall i jego silne ramiona które w porę mnie złapały mogłoby dojść do tragedii.Oboje polecieliśmy do tyłu i wylądowaliśmy na piasku 
-kurwa!mogło ci się coś stać-krzyknął obejmując mnie z całych sił.Nic nie powiedziałam bo byłam w zbyt dużym szoku, wtuliłam się w niego zaciskając oczy przed którymi nadal miałam widok ognia znajdującego się milimetr od mojej twarzy-nie przeżyłbym tego-dodał już spokojniej opierając podbródek o moją głowe. Słowa które przed chwilą wypowiedział wywołały u mnie dziwne motyle w brzuchu,przywarłam do niego jeszcze mocniej zaciągając się zapachem jego perfum.Po chwili jednak uniosłam się na łokciach spoglądając chłopakowi w oczy, nasze twarze dzieliła niebezpieczna odległość która z każdą chwilą stawała się coraz mniejsza, jedyne co dalej pamiętam to nasze usta łączące się w delikatnym pocałunku...

-----------------------
Uh..no i jest 26 :) Męczyłam się z nim trochę ale wyszedł jak wyszedł, mam nadzieje że wam się spodoba :)
Przede wszystkim dziękujemy za 15 komentarzy pod poprzednim postem! Naprawdę jak na tak długą przerwę jesteśmy baaardzo zadowolone :D Co do kolejnego rozdziału to jest już praktycznie napisany więc pojawi się szybciej niż ten :) Piszcie w komentarzach swoje sugestie i oczekiwania wobec opowiadania :D Jeszcze raz dzięki i do następnego <3

9 komentarzy:

  1. awwwwww niall<3 idzie idealnie !!!
    myślałam, że będzie coś więcej z tym chłopakiem w barze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    no oszaleć można
    CZEKAŁAM NA TEN POCAŁUNEK PRAWIE OD POCZĄTKU
    prawie mi serce stanęło
    jacy oni są cudowni *__*
    czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo jest, jest, jest! Cudowny rozdział, a pocałunek.. awwwrrrr. *.*


    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. no nareszcie ! jejj ;d doczekałam sie ich pocałunku ! :D Nareszcie ! ! ! ! ! :D Czekam na nastepny :) I czekam ,az zdradzicie jak robić takie cuda z szablonem bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. *___* Boskie !
    Naprawdę jest cooraz lepiej i ciekawiej :)
    Chcę już nastepny rozdział !
    Jak dobrze, że Niall i Am sie pogodzili ^^
    xx -W

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne :)

    pozdrawiam i zapraszam . dodajemy ?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lepiej i ciekawej rzeczywiście. A widzicie? Opłacało się wznawiać bloga ;)
    Jeśli nadal czytasz:
    "Podszedłem do niej na czworaka i ponownie złączyłem nasze usta. Wsadziła rękę pod mój sweter i raz, drugi, trzeci przejechała swoją zimną dłonią po moim torsie. Moje serce biło tysiąc razy szybciej. Po chwili mój sweter znajdował się na podłodze, to samo spotkało jej koszulkę jak i moje rurki i jej dresy. Pragnąłem ją z minuty na minutę coraz bardziej." Chcesz wiedzieć co się wydarzyło? Zapraszam na nowy rozdział z perspektywy Louisa na http://nie-pytaj-o-sens.blogspot.com/ Xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. TAK TAK TAK WŁAŚNIE NA TO TAK DŁUGO CZEKAŁAM, MAM NADZIEJE ŻE BĘDZIE WIĘCEJ NIALLA I AM <3333 ~PAULINA;*

    OdpowiedzUsuń